Jest tu wszystko to, co znamy z innych filmów z tamtych czasów made in Hong-Kong. Niebieskie oświetlenie, walki kopane, akrobacje w powietrzu okraszone okazjonalnym świstaniem, tym razem imię "wyższej idei" (którą jest walka o wodę i walka o władzę).
Pod pewnymi względami film jest trochę bardziej stonowany od pierwszej części (nie ma już nieznośnych suchych dowcipów), choć prawa fizyki działają wybiórczo, a czas można nagiąć dowolnie do potrzeb scenarzystów. W każdym razie na "The Executioners" nie zawiedzie się ten, kto wie czego oczekiwać od zamierzonego (?) kiczu takich produkcji.