Oczywiście efekty wizulane napewno mają znaczenie w tym filmie znaczenie, ale nie są naistotniejsze. To, że różne sceny walk wyglądały nieatentycznie również nie jest czymś co tę produkcję dyskwlifikuje. Zawsze wydarzenia w filmach, szczególnie pełnych różnych walk odbiegają od rzeczywistości.Gdy odlądacie amerykańskie filmy, pełne najróżniejszych pościgów, z których wszyscy wychodzą bez szwanku też przecież wiecie, że to fikcja. Po za tym intryga zupełnie nie była przewidywalna! Przecież co chwila okazywało się, że jest zupełnie inaczej niż wyglądało to na początku! Naprzykład ta dziewczyna, wcale nie była niewidoma! Albo szefowa domu uciech, nikt by się nie spowiedziewał, że należy do domu latających sztyletów. Nic również nie wskazywało na to, że ten niebieski jest szpiegem rzeczonej organizacji, a nadodatek narzeczonym uciekającej dziewczyny. A główny bohater? Początkowo wyglądał na chama i lekkoducha, później okazał się osobą odpowiedzialną, honorową, zdolną do głębokich przeżyć!!!Naprawdę oglądaliśmy dobry film, trzymający w napięciu do jego zakończenia.
Przez te wszystkie lata oglądania niewiarygodnych pojedynków wiele jestem w stanie przyjąć :że jeden potrafi pokonać dwustu albo że odbija lub unika się od lecących w jego kierunku strzał czy pocisków. Niewiarygodne potyczki, wyskoki, idealny słuch czy wzrok. Tylko ...jakoś nie potrafię zaakceptować tych sterowanych sztyletów, które unikają przeszkód i lecą wprost w ciało przeciwnika. Sorki ... ale tego jakoś nie potrafię zaakceptować. Fabuła filmu dość ciekawa, przyznaje ale pomysłu sztyletów jakoś nie trawie.